Czy szanujesz stratę?
Jak głęboko umiesz zajrzeć, jak daleko sięga Twój wewnętrzny wzrok?
Jakie uśpione emocje dawno nie dostały prawa, aby wybrzmieć?
Co jest ukryte daleko poza codziennością?
Za czym tęsknisz, czego żałujesz, co już nigdy się nie pojawi?
Masz tego pełną świadomość.
Usiądź na chwilę i odnajdź w sobie to miejsce. Odszukaj historię, osobę, poczuj tę żałość, która dawno temu została zamknięta bez prawa głosu.
Czym jest strata?
Każdy z nas coś stracił, każdy poczuł nieodwracalną gorzkość przeżyć, kiedy każde kolejne uderzenie serca przybliża nas do momentu, w którym wcale nie chcemy się znaleźć.
Wiemy, że nie ma już odwrotu — i tym bardziej chcemy uciec, żeby już nie czuć, żeby już się skończyło, żeby już nie bolało.
Ale czy naprawdę strata to tylko żałość i smutek przeszłości?
Wszystko, co wydarzyło się do tego momentu, w którym czytasz te słowa, ukształtowało Twoją osobowość w sposób unikatowy i niepowtarzalny. Twoje podejście do życia zostało uwarunkowane na podstawie przeszłych doświadczeń, które pomagają Ci nawigować się w świecie.
Nie mam dziś do udowodnienia żadnej tezy, chcę tylko oddać należyte miejsce temu, co każdy z nas potrafi ukryć głęboko, nie chcąc już więcej dotykać wrażliwości własnych przeżyć.
Strata boli, a ból to potężne i transformujące doświadczenie, potrafiące głęboką rysą zapisać się w naszym sercu.
Ale czy to, co straciliśmy, musi na zawsze trzymać w nas niewyrażony ładunek bólu?
Musimy zdać sobie sprawę, że nasze wewnętrznie niezałatwione sprawy, spychane przez lata na bok, mogą nas ściągać w dół.
Zapraszam na krótką wycieczkę po dawno nieotwieranych przestrzeniach.
Niech każdy samodzielnie wejdzie w proces swojej własnej straty.
Przywołajcie osoby, zdarzenia, emocje — poczujcie smak tej chwili.
Kim wtedy byliście? Co się działo dookoła?
Jak szybko biło wasze serce w momencie, kiedy wiedzieliście, że już nic nie może zatrzymać tego specyficznego momentu, w którym czuliście się bezsilni?
Czym jest ta ziejąca pustka powstała w tym procesie?
Jaki dyskomfort wywołuje teraz powrót do tej chwili?
Warto zatrzymać się na moment i poświęcić uwagę na obserwację tego, co się teraz dzieje.
Czy ta strata jest teraz tak samo bolesna, jak była lata wcześniej?
Czy dotykanie tej wrażliwości wzbudza te same emocje co kiedyś?
Wejdź w to umysłem i sercem i przepuść wszystko, co się pojawia, przez własną świadomość.
Nie uciekaj, nie odwracaj wewnętrznego wzroku — tylko stań do tego w chwili obecnej.
Usłysz własne przyspieszone tętno i rozgość się w tej przestrzeni, zaakceptuj wszystko, co przynosi proces tej introspekcji.
Popatrz na siebie oczami osoby, która dzieliła ten moment z Tobą.
Każde pojawiające się wspomnienie, gorzkość chwili, łzy, ciężkość w gardle — ukazuje naszą kruchość wobec dynamiki spraw, na które często nie mamy wpływu.
Czym jest dla Ciebie ten dawno ukryty moment, do którego normalnie nie chcesz wracać?
Co w sobie pielęgnujesz?
Poszukaj teraz odpowiedzi, zjedź głębiej i poznaj siebie.
Odkurz stare rany i nadaj im więcej szacunku.
Nie wyrzucaj sobie po raz kolejny popełnionych błędów, lecz obdarz się zrozumieniem i przyjmij scenariusz swojej przeszłości.
Odrzuć żałość, a zrób miejsce na wdzięczność, ponieważ Twoja historia jest integralną częścią Ciebie.
Bez niej — jak i bez każdej straty — nie byłbyś tu, gdzie jesteś.
Tak ważne jest, abyśmy nauczyli się cenić wszystkie krytyczne momenty naszego życia, bo to często właśnie wtedy pojawia się ogromny potencjał do zmiany.
To są momenty, które potrafią wyzwolić w nas potężną moc do działania, jeśli tylko pozwolimy sobie to poczuć, zamiast w popłochu uciekać przed kawalkadą negatywnych emocji.
Zatrzymaj skupienie na tym momencie, przez który teraz przechodzisz, popatrz na siebie i się uśmiechnij. Zrozum, że to było Ci potrzebne na Twojej indywidualnej ścieżce poznawania tego świata.
Oddaj potrzebny szacunek własnym przeżyciom, nadaj im odpowiednie miejsce na osi własnej przeszłości.
Zrozum, że to czyni Cię bardziej kompletnym w Twojej wewnętrznej inteligencji.
Przekształć gorzkość chwili na radość doświadczenia i tego, co znaczy dla Ciebie być człowiekiem. Nie oceniaj, a zaakceptuj.
Ukłoń się w swoją stronę i odzyskaj energię kierowaną do tej pory na ukrywanie bólu, proszącego o uwagę.
Tej historii już nie zmienisz, ale swoje podejście — owszem, co może być transformującym doświadczeniem.
Przeszedłem przez kilka ważnych strat w życiu — momentów, w których traciłem kogoś lub siebie. Specjalnie nie uwzględniam tutaj strat materialnych, gdyż to potrafi blednąć przy stratach na poziomie ludzkich interakcji. Każdy moment, w którym chciałem cofnąć czas, aby tylko ten moment, w którym się znalazłem, nigdy nie nastąpił.
Chciałem czarować i zaklinać rzeczywistość, aby służyła ona moim wyobrażeniom o niej. Rozczarowania, które to przyniosło, odczuwam nawet pisząc te słowa.
I owszem, przyznaję, że również tkwiłem latami w procesie negowania samego siebie przez stratę. Doszukiwałem się błędów zachowań, rozmyślałem nad innymi scenariuszami, wracałem tam z ludzkim niezrozumieniem i bezsilnością.
Na drodze do lepszego zrozumienia siebie i po prostu wewnętrznej miłości, postanowiłem oddać pełen szacunek każdej stracie i każdej chwili, w której czułem niewyrażalny niczym ból.
Głęboki ból istnienia, marazmu i bezsensu.
Ból gorzki tak bardzo, że potrafi paraliżować, dotykający tak daleko, że tracimy połączenie ze światem i sobą.
Ból, który trzeba przeżyć, żeby go zamknąć — aby po latach otworzyć i się uśmiechnąć.
Bo co innego teraz zostało, jak nadać radości temu, co już dawno minęło?
Nasza naturalna skłonność do przywiązywania się do ludzi, miejsc, rzeczy, procesów — często odbiera nam zdolność do obserwacji dynamiki świata dookoła.
Tego, że ciągłość zmian jest naturalnym elementem naszego otoczenia.
Możemy dostąpić przywileju tego, że spędzimy całe życie u boku ukochanej osoby, ale nie decyduje o tym tylko nasza wolna wola, ale również mnogość procesów, których nie widzimy i na które najzwyczajniej w świecie nie mamy wpływu.
Wszystko jest nam dane na jakąś chwilę.
Jako ludzie uzurpujemy sobie prawo, żeby myśleć, że jesteśmy w posiadaniu czegokolwiek.
Nic bardziej mylnego.
Nawet nasze własne życie nie jest własnością — tylko przywilejem bycia tu i teraz.
Osoby dookoła, rzeczy, historie — to tylko składowe wielkiego spektrum niepojętej zmienności, która porusza tym światem.
Uszanujmy więc każdy moment, który może wnieść więcej kompletności do naszej wewnętrznej przestrzeni.
Tym momentem może być również ból straty.
Strata nie musi oznaczać porażki — może to właśnie ten moment robi obecnie miejsce na coś nowego, czego nasz wzrok jeszcze nie widzi. Pozwólmy sobie na pobycie w oceanie niewiadomego, bo to z tego mentalnego chaosu, gdzie logika się gubi, potrafią powstać wspaniałe rzeczy. Droga do szczęścia nie biegnie przez próbę unikania porażek i strat, lecz przez zrozumienie, że kompletność odczuwania czyni nas zdolnymi do większego szanowania radości i smutku jako stron tego samego procesu.
Nie bójmy się otwierać bolących i wstydliwych przestrzeni straty — przed sobą i innymi. Wyciągajmy lekcje, które potem z nami zostaną i będą mogły również służyć innym w naszym otoczeniu. Skierujmy wzrok tam, gdzie boli, żeby zrozumieć, co to mówi o nas samych.
Czego nam brakuje lub czego się boimy?
Niech strata nie będzie już nigdy dłużej bagażem ściągającym nas w dół, a stanie się częścią naszej wewnętrznej dumy, pozwalającej nam obserwować, kim się stajemy z latami własnych przeżyć. Niech nasze postrzeganie przeszłości stanie się czymś, co nas wzmacnia, a nie wyzwala wstyd potrafiący blokować przed działaniem.
Odkrywajmy wszystko, co może nas ograniczać na drodze poznania pełni swojego naturalnego potencjału.
Nadajmy stracie jej własną osobowość — uśmiechnijmy się do niej, mówiąc: dziękuję.
Oddajmy z szacunkiem należyte miejsce w szeregu doświadczeń i przekształćmy ból na piękno kolejnej blizny, która już na zawsze będzie świadkiem tego, kim jesteśmy i co nas ukształtowało. Abyśmy bez skrępowania mogli sięgać tam, gdzie tego pragniemy — wiedząc, że kolejne straty prędzej czy później pojawią się na naszej drodze.
Czy jest coś, co cicho czeka w Tobie, by dziś usłyszeć „dziękuję”?